poniedziałek, 28 kwietnia 2008

autobus.wcale.nie.niskopodłogowy...

Pojechałem na wydział...
żeby nie nachodzić się za dużo opracowałem prawie całą trasę.
Prawie całą...
Normalnie jechałbym jednym autobusem (187)...
dziś trzema (107, 187, 188)...
i nawet skok do pierwszych dwóch mi wyszedł, ale do trzeciego nie... i wyłożyłem się jak długi w autobusie. Dobrze, że ludzie pozbierali mi kule. Jakaś kobieta ustąpiła miejsca, więc mogłem usiąść...
Ogólnie mogę stwierdzić, że złamana noga i kule działają na ludzi, bo zawsze ktoś mi ustępował miejsca. Po tym feralnym skoku, mogę również śmiało stwierdzić, że autobusy... wcale nie są, aż tak niskopodłogowe, jak twierdzi nazwa.
Droga powrotna zajęła mi prawie 2 godziny...
ehh czuję się jednak strasznie nieporadny bez jednej sprawnej nogi... i zdecydowanie zmęczony. Normalnie padam na ryj... nie na twarz na ryj padam... i nie mam na nic siły... :(
A żeby było śmieszniej to oprócz notatek (dziękuję ślicznie A.K.) to nic nie załatwiłem...

Brak komentarzy: