Za tydzień mają mi zdjąć gips... czekam i czekam i doczekać się tej chwili nie mogę. Ale jednocześnie odczuwam pewien niepokój. Noga dziś, a raczek wczoraj, bo we wtorek bolała mnie cały dzień. Szczególnie złamana kostka i nie wiedzieć czemu pięta...
Ból był czasami nie do zniesienia...
Jedyne co mnie pociesza to to, że liczę, iż ból związany jest ze zmianą pogody i deszczem, ciśnieniem itp...
Chcę jak najszybciej pozbyć się niewygodnego buta... a żeby było ciekawiej okazało się, że gips jest lekko pęknięty na zgięciu nogi... na szczęście sam staw skokowy nadal jest świetnie unieruchomiony. Oby nie rozleciał się do końca przed przyszłym wtorkiem.
Bo fakt, że gips popękał mi od spodu stopy to nawet ortopeda powiedział, żebym się nie przejmował.
Nadal wkurza mnie fakt niemożności wyjścia gdziekolwiek... a po wczorajszej wyprawie mam szczerze dość... Choć doszedłem do wprawy w poruszaniu się po domu, to jednak chodzenie z gipsem praktyczne zdecydowanie nie jest.
środa, 30 kwietnia 2008
miało.już.nie.boleć
Autor: vasco o 00:30
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz